Steel Seed o tytuł, który potrafi zaskoczyć klimatem i pomysłami, ale jednocześnie irytuje niedopracowanymi mechanikami. Czy warto dać mu szansę? Odpowiedź nie jest oczywista.
Atmosfera jak z dobrego cyberpunka

Od pierwszych minut Steel Seed wciąga mrocznym, sci-fi światem. Podziemne korytarze, przemysłowe ruiny i wszechobecne zagrożenie – wszystko to przypomina Half-Life w wersji dla fanów stealthu. Zoe i jej dron Koby to ciekawy duet, choć ich relacja nie jest tak rozwinięta jak np. w Portal 2. Mimo to fabuła trzyma w napięciu, a motyw poszukiwania ojca i ratowania ludzkości działa.
Mechanika: Gdzieś między Deus Ex a Fallen Order

Gra mocno stawia na skradankę. Walka wręcz to ostateczność – przeciwnicy zabijają Zoe w 2-3 ciosach. To nie byłby problem, gdyby nie kilka dziwnych decyzji projektowych:
- Brak szybkiego poruszania się w ukryciu – przydałby się skill do cichego sprintu.
- Parkour bywa frustrujący – Zoe nie przyczepia się do każdej krawędzi, tylko do “podświetlonych” punktów. W sekcjach z wall-runningiem zdarza się, że postać po prostu spada, choć powinna złapać równowagę.
- Nierówne ulepszenia – niektóre skille w drzewku są identyczne, ale kosztują różną liczbę punktów. Dlaczego?
Jeśli lubisz precyzję Dishonored, tu możesz się nieco rozczarować.
Koby – najlepszy (i najzabawniejszy) towarzysz

Dron Koby to prawdziwy bohater tej gry. Możesz go ulepszać, by np. rzucał granaty lub odwracał uwagę wrogów. To nie są nudne “+5% do obrażeń” – każdy upgrade czegoś dodaje, a nie tylko wzmacnia statystyki. Szkoda tylko, że AI przeciwników bywa przewidywalne. Czasem wróg stoi plecami, a i tak “słyszy” twój krok na drugim końcu korytarza.
Problemy, które psują zabawę
- Ściganki – jak w wielu grach tego typu, przeciwnicy nie potrafią trafić, nawet gdy biegniesz prosto. To wygląda śmiesznie i psuje immersję.
- 100% completion to koszmar – niektóre collectible są ukryte tak głęboko, że bez przewodnika ich nie znajdziesz. A są potrzebne do ulepszeń!
- Dziwne braki w ścieżce dźwiękowej – w kluczowych momentach muzyka po prostu… milknie.
Warto grać?
Tak, ale z zastrzeżeniami. Steel Seed to dobra gra, która mogła być świetna. Ma klimat, ciekawą historię i satysfakcjonujący stealth, ale momentami czuć niedoróbki. Jeśli wybaczysz jej drobne wady, dostaniesz solidną przygodówkę w cyberpunkowym stylu.
Ocena: 7/10 – Dla fanów skradanek to must-play, ale nie rewolucja.