0

Cubic Odyssey – czyli Minecraft na kwasach i benzynie rakietowej (recenzja gry)

Zazwyczaj po kilku dniach z grą wiem już, czy zostanie ze mną na dłużej, czy wyląduje na cyfrowej półce z napisem „może kiedyś”. Z Cubic Odyssey było jednak inaczej. Z jednej strony – kolorowy sandbox z eksploracją planet, budowaniem i walką, z drugiej – gra, która czasem działa jak beta i potrafi podciąć skrzydła, gdy właśnie lecisz ku gwiazdom. Ale po kolei.

image 7

Pierwsze minuty to zachwyt. Planety wyglądają jakby ktoś zlepił No Man’s Sky z Astroneerem, a potem dorzucił trochę LEGO i pokolorował wszystko neonowymi flamastrami. Podoba mi się to, że każda planeta ma swój klimat – dosłownie i w przenośni. Jedna to pustynia pełna wraków, inna przypomina dżunglę z obcych światów. I choć graficznie to nie AAA, to stylistycznie robi robotę.

Gra oferuje crafting, budowanie pojazdów i eksplorację – czyli wszystko, czego można się spodziewać po sandboxie sci-fi. Ale to, co mnie zaskoczyło najbardziej, to walka. Cubic Odyssey ma system walki, który… działa. Serio. Strzelanie do kreatur w Red Darkness nie jest tylko dodatkiem – czasem ratuje życie, zwłaszcza kiedy kończy ci się tlen, a wróg rozwala twój pojazd jak puszkę po napoju.

Pojazdy zresztą zasługują na osobny akapit. Budowanie własnej rakiety, łazika czy czegoś pomiędzy to czysta frajda. Szczególnie że fizyka działa tu zaskakująco dobrze. Raz próbowałem stworzyć pojazd z sześcioma silnikami i jednym siedzeniem – zakończyło się to szybkim lotem w atmosferę i jeszcze szybszym powrotem na twardą skałę. Ale bawiłem się świetnie.

image 8

Jednak nie wszystko w tej grze błyszczy. Interfejs bywa uparty, jakby nie rozumiał, że kliknij znaczy kliknij. Czasem coś się nie zapisuje, innym razem przycisk „Apply” trzeba molestować cztery razy, żeby zadziałał. To boli szczególnie wtedy, gdy próbujesz ogarnąć logistykę swojej mini-bazy, a gra mówi „nie teraz, kolego”.

Nowość  We Were Here - Poradnik kooperacyjny

Porównując Cubic Odyssey do innych gier z tego gatunku – najbliżej mu do Astroneera, ale z większym naciskiem na walkę i personalizację pojazdów. Nie ma tu jeszcze głębi No Man’s Sky, ale jest też mniej chaosu. Gra wie, czym chce być – i to czuć.

Czy polecam? Jeśli lubisz eksplorację, budowanie i trochę walki – tak. Ale miej na uwadze, że to jeszcze nie gotowy produkt. To raczej świetna baza z ogromnym potencjałem. Po kilku dniach czuję, że wrócę tu jeszcze nie raz. Może nie dziś, może nie jutro, ale pewnie za miesiąc, żeby sprawdzić, czy twórcy naprawili to, co przeszkadzało, i dorzucili coś nowego do tego kosmicznego sandboxa.

Plusy:

  • unikalna stylistyka planet
  • satysfakcjonujące budowanie pojazdów
  • walka, która naprawdę działa
  • swoboda eksploracji

Minusy:

  • błędy interfejsu
  • brak większej głębi fabularnej
  • sporadyczne problemy z zapisem zmian

Na koniec – jeśli lubisz gry, w których możesz sam sobie stawiać cele, a bugi traktujesz bardziej jak przygody niż przeszkody, to Cubic Odyssey ma szansę stać się twoją nową obsesją. Ja się jeszcze nie wypalam.